nie było mnie tu tysiąc lat, wracam. pamiętacie mnie jeszcze?
potrzebuje motywacji, żeby ruszyć tyłek do ćwiczeń i tak siedze całymi dniami w domu...
diety nie będe jakoś radykalnie zmieniać, jedynie zmiejszyć ilość słodyczy.
narazie ustaliłam sobie ćwiczenia z Ewą Chodawkowską- narazie skalpel przez miesiąć żeby złapać kondycji. miałam już trzy podejścia, najdłużej wytrzymałam dwa tygodnie codziennych ćwiczeń. tym razem będe ćwiczyła ok 3-4 razy w tygodniu (poniedziałek, środa, piątek napewno). Tak więc jutro ruszam tyłek i do roboty! :)
a co prywatnie? to samo co dwa lata temu, znów musiałam wrócić do tego beznadziejnego miasta... ale to nic, że nikogo tu nie znam... w sobote pierwszy dzień szkoly ;o
a co u Was? :*
edit:
przejżałam przed chwilą kilka Waszych blogów i się przeraziłam. Zapomniałam już o istnieniu 'motylków' i jedzenia max 500 kcal dziennie. Nie chce się pakować w to gówno, chce ZDROWEGO i MĄDREGO odżywiania, a ciało chce zdrowe i lekko umieśnione, nie chce, żeby ktoś mi liczył wystające żebra :)