Już wczoraj miałem napisać ale jakoś nie wyszło bo zasnąłem po południu i spalem do samego wieczora. Przeżyłem najbardziej pojechany i szalony weekend w swoim życiu. W piątek piwko z kumplami, w sobotę zarąbiste wesele spędzone również ze świetnymi znajomymi a w niedziele najbardziej zwariowany powrót na kurs jaki pamiętam:D
To nie jest tak że już jest dobrze bo nie jest ale staram się już o tym nie myśleć. Co ma być to będzie. Nadal jednak nie mogę pozbyć się wspomnień albo poprostu nie chcę. W ostatnim tygodniu śniła mi się dwa razy i co jest najbardziej dziwne oba sny zapamiętałem gdzie nigdy nie śnilem lub ich po prostu nie pamiętałem. Nie były to nawet sny w których bym cierpiał czy był zły na Nią a wręcz przeciwnie. W ciągu dnia staram się o Niej nie myśleć bo boli. Uczę się żyć na nowo, żyć samemu i przyzwyczajać się do tej myśli. Ogólnie wydaje mi się, że robię jakieś tam postępy, rozumiem swoje błędy i staram się je niwelować. Znów zraziłem do siebie kolejną osobę ale już odpuściłem, postanowiłem dać jej spokój i nie zamęczać swoją osobą. Chyba najlepiej zrobię jak dam sobie i innym spokój. Uciekam na miasto jakieś zakupy zrobić bo umrę z głodu (kuszące).