Czuję się wreszcie spokojna i bezpieczna...
Udało mi się zapanować nad efuzywnym wulkanem mojego wnętrza...
Wreszcie nie czuję bezustannego gniewu.. złości nad którą nie sposób zapanować.
Może wreszcie pogodziłam się z rzeczywistością. Dopuściłam do siebie fakty, pozwolilam temu co było znaleźć się w przeszłości- bo to tam jest miejsce wspomnień, nieauktualnych żalów i pretensji.
Nauczyłam się przebywać sama ze sobą i swoimi myślami.
Mogę po prostu przytulić się do Ciebie- niezależnie od wszystkiego...
Pokazać swoją słabość a nie ciągle udawać absolutnie niezależną kobietę z kamienną twarzą.
Moje uszy wcale nie selekcjonują słów - wszystkie zinterpretowane dźwięki docierają do mojego mózgu.
Nie potrafię odgrodzić się od negatywnych uczuć i nieprzyjemnych doznań.
Niezależnie od tego jak bardzo bym chciała- zawsze będą spotykać mnie rozczarowania - tak jak każdego.
Kamienna twarz to nie kamienne serce.