Notka na specjalne życzenie czytelniczki Darii N. ( Dodaję to zdjęcie z żalem, bo wyglądamy na nim tylko niczym 2 przykliszczone do tramwajowej szyby - oczywiście przez tłum oszalałych kibiców Zawiszy - przylizane przypizdy;]
Niestety nie miałam serca podchodzić do obecnego na zdjęciu Benjamina Imeha po raz 3 (rzecz jasna w celu zrobienia kolejnego zdjęcia) i tłumaczenia mu, że tamto zdjęcie się nie liczy, bo wyszłyśmy jak przychlasty, a mi nie wypada dodawać takiego na photobloga... Pomyślałby, że to jakieś napalone, niewyżyte dzieci.
Niestety musiała to uczynić, obecna na fotce tylko kawałkiem włosów Marta B., której:
- 1 zdjęcie z nami jest, jakie jest, lub nawet go nie ma
- Na 2 zabrakło pamięci w moim telefonie, więc Marta...
-.... musiała iść i prosić o 3 , na co Benio prawie padł na glebę.
Ale to taka tam historia pewnego zdjęcia.
Najważniejszy mecz sezonu był porywający. Ale tylko w 1/2, bo tylko 1/2 meczu widziałam, dzięki 50 - kilometrowej kolejce po bilety ;]
Tak, wiem, trzeba było kupować miesiąc wcześniej, ale - lenistwo :)
I nie było Komody, za co powinien dostać przez pysk 5 razy. Nie dostanie jednak, bo zastąpił go Tobiasz, dzięki któremu magicznym trafem przeskoczyliśmy 378920479 ludzi w kolejce.
Jezu, w ogóle jak mogłam nie wspomnieć do tej pory o kibicu Zawiszy, tak po prostu sikającym sobie za budką z piwem, z wszystkim na wierzchu i jeszcze cieszącym się, że może się tym przed nami pochwalić :D Niestety, nie pamiętam, czy pomachał, a nie chcę wprowadzać czytelników w błąd :(
Ale to taka dygresja.
No więc jak już po 1 emocjonującej połowie - którą oglądałyśmy na EKRANIE KOMPUTERA i to stojąc pod stadionem ( -,- ) - udało się zakupić bilety i wejść.
Nie obyło się bez chuligaństwa, w postaci wnosznia butelki z colą przez bramkę.
Oczywiście babka musiała nas zcapić i prawie by nam wywaliła to picie :( ( na kwejku powinien się pojawić kolejny stosowny wpis z serii "Człowiek skurwiel" :D).
Do akcji wkroczył (również kwejkowy) PS ( Pogromca skurwiela), czyli ja.
- Czy pani naprawdę myśli, że nie mamy co robić na meczu, tylko walić ludzi po mordach plastikową butelką?
I tak oto, cola została ocalona.
I ty bądź bohaterem w swoim domu!
Tego, że wygralismy 2:1 nie muszę powtarzać ( chociaż, może sobie napiszę - za jakieś 50 lat pewnie będę to czytać)
Wszyscy zrobili sobie spacer na starówkę ( próbując chuligańsko wedrzeć się na ulicę, btw nigdy nie zapomnę akcji "NO CHODŹCIE NA ULICĘ, TO TYLKO PSY, CHWDP!", po czym wszyscy uciekli na chodnik, gdy podjechał radiowóz.)
Na starówce feta, szampany się lały, Imeh zmolestowany, piwo wypite, kebab zjedzony, Twardowski nam pomachał - spoko :)
Muszę jeszcze te filmy poobczajać - aż się boję :)
Podsumowując, załamał mnie wpis na ZF (cytuję):
Będzie okazja do porozmawiania z zawodnikami i trenerami, a dzieciaki będą miały możliwość uzyskania autografów i zrobienia wspólnych zdjęć z ulubionymi piłkarzami.
Haha, jednak taka stara nie jestem.
Pozdro!