wszystko znika i kończy się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki
Dziś, cokolwiek nie zrobisz, cokolwiek nie powiesz [...] Staję się epoką nonsensu, połową siebie w wirującej rzeczywistości. Stoję i cóż, że stoję. Nie cofam się, ani nie ginę, a noc przyjdzie sama, zimna, pogrążona w rozpaczy deszczowego szaleństwa. Po dzisiaj, od nurtującego smaku kawy, jestem jedną setną siebie. Pozostałości po szczerej i uśmiechniętej mnie, liściem od herbaty zakropiona, żegnam nieidealny, potężny czas, bo nie można biec wolniej w odczuciach. Posłuchaj mojego przekonania, ucisz swe serce.