No i zadziałałam, pozmieniało się. W sumie nie było się czego bać. Niby jest dobrze.
Ale mysli dobijają, nie wiem czy potrafię funkcjonować sama.. sama w pojedynke przez życie. Ale wiem, że muszę, to była ta najlepsza mozliwość. Możliwość, która mnie teraz dużo nauczy, mam nadzieję stworzy kogoś silnego, który będzie potrafił kierować swoim życiem. Na razie działo się wszystko szybko, zbyt szybko. Oby się unormowalo. Tylko te wspomniania, te intesywne 2 lata wszystkiego. Muszę odchorować. Postwaić sobie cel zapomnienia, i cudowne skupienie się na swoich potrzebach.. Ale czy długo tak wytrzymam?