Samotność jest dla mnie zgubą.
Godzinami rozmyśleń i rozpamiętywań.
Wieloma wylanymi łzami z tęsknoty za Nim.
Działa źle na moją psychikę bo ten bezczynny czas zmieniam na kolejne koszmary.
Tęsknie za Nim.
Moja mama dając mi kare na wychodzenie wciska mi rewolwer naładowany smutkiem i żalem do samej siebie bo wiem że nie umiem o nim zapomnieć.
Ale czy na pewno tego chce?
Jak dla mnie ciagle istnieje tylko jeden ideal
Moze bac sie pajakow ale zawsze to bedzie dla mnie slodkie
moze byc chamem ale ja dalej bede to ignorowac i usprawiedliwiac to jego zlym nastrojem
Moze mnie unikac nie patrzec mi w oczy ale ja dalej bede na niego patrzec nieznudzona godzinami
moze sie do mnie nie odzywac ale ja dalej bede o nim myslec
Moze miec mnie gdzies ale ja dalej bede go kochac
Niezla ironia
Szkoda ze juz nigdy nie bede jego
On na zawsze pozostanie moim nieosiagalnym idealem...