Obietnice po chuju. Zaniedbuję pisanie, prowadzenie bloga, happydays. Wyjebane na wszystko. Tyle się u mnie dzieje, że nawet nie pamiętam już, by o tym napisać. W przypływie weny raczej staram się skierować parę słów do Oskara, sklecę dla niego maila albo wymyślę jakąś miłą wiadomość na face. A o sobie zapominam. A tak bardzo lubię wszystko uwieczniać, by zapisać wspomnienia na zdjęciach, w tekstach i jak tylko można, żeby potem móc wracać do tamtych chwil. I nic. Nie raz siedzę i się nudzę, ale nawet nie pomyślę, by wziąć się za pisanie. Głupia ja. Dziś poszłam do sklepu, miałam ochotę na marsa. Wzięłam, poszłam do kasy, zapłaciłam, schowałam do kieszeni, wyszłam, poszłam jeszcze do drugiego sklepu po coś tam, zachodzę do zakładu i co wyjmuję? Snickersa. A nawet nie zauważyłam. Takie rzeczy tylko u mnie.