Tak właściwie to wszyscy ode mnie uciekają. Myślałam, że znalazłam tych nielicznych, co wytrzymają, ale okazuje się, że nie. Czyste dowody na to, że nic nie jest wieczne. Ciekawe jak długo utrzymam kontakt z Izą, o Andzi nie wspomnę. Ciekawe jak długo wytrzyma ze mną Oskar.. Jesteśmy z dwóch różnych światów, on raczej z tego normalniejszego. I nie chcę go zmieniać, tak jak zmieniłam Karola (chociaż to zupełnie inna sytuacja, inny charakter, inne wszystko). Ale ja nie umiem czerpać z życia pełnymi garściami, lubię wieczory we dwoje przy dobrym filmie, świeczce i po prostu mogłabym godzinami leżeć wtulona w Ciebie. Wiem, że może i zamuła, i nie tak dobrze jest odcinać się od reszty świata, ale taka jestem, co mam zrobić. Brak mi pewności siebie, nie umiem rozmawiać z nowymi ludźmi, wybacz, że nie jestem taka, jakiej byś mnie chciał. A może akurat wystarczy Ci siły, by pomóc mi się zmienić na lepsze i by nauczyć mnie żyć? Niech tak będzie, trzeba być optymistą.
Btw. ostatni piątek był c u d o w n y. I niedziela też niczego sobie. Mimo, że nie robiliśmy nic wyjątkowego, po prostu troszkę więcej rozmawiamy i generalnie jest lepiej.