Trochę straciły swój kolor w moim różowym świetle pokoju, ale mniejsza. Wcale nie miałam dobrego humoru, kiedy wychodziłeś, pomimo uśmiechu. Oczywiście musiałam Ci to powiedzieć, a nie chciałam, bo gdybyś nie zadzwonił, nie powiedziałabym. Teraz trochę żałuję, bo znów się załamiesz, ale nie lubię, kiedy jesteś taki szorstki i chamski wobec mnie. Zaczynasz się tak zachowywać nagle, w sekundzie, kiedy puszczają Ci nerwy. Nienawidzę tego momentu. Stajesz się agresywny i czasem nawet się Ciebie boję. To moja wina, bo kiedyś nie byłeś taki znerwicowany, przy mnie taki się stałeś, ale mimo wszystko... nie lubię. I oczywiście uciekła mi myśl. Niefajnie się czuję, zepsuł mi się humor. A tak się cieszyłam z dwóch nowych par butów.