Ostatnio było dosyć dużo stresów, a ja jestem z natury nerwowa i nawet najdrobniejsza sprawa, czy jakieś epizodyczne wydarzenie potrafi mnie porządnie wytrącić z równowagi na dłuższą chwilę. To jest przejebane z takim charakterem, ale cóż, taka się urodziłam i raczej tego akurat nie zmienię, choćbym chciała. Dlatego jebać to, nie będę się z tego powodu załamywać. Niedawno pomalowałam mamie włosy, bo wybrałyśmy jakąś nową farbę i jestem strasznie ciekawa efektu. Ale niestety wysuszone włosy zobaczę dopiero jutro. A dzisiaj i jutro mamy "skrócone" lekcje i zaczynam o jakiejś piętnastej i kończę mniej więcej tak samo. Tyle, że lekcja trwa 30min. Dobre i to, bo czas leci o wiele szybciej, a czasem nawet i za szybko. Bo dzisiaj na lekcjach z Leszkiem bawiliśmy się w rysowanie węglem, a tak przy okazji nasze rysunki pójdą na konkurs szkolny. Przez trzy godziny lekcyjne, czyli razem jakieś półtorej godziny ciągle rysowaliśmy, a niektórzy i tak ledwo się wyrobili. Najpierw szkic w zeszycie, a potem wszystko jeszcze raz węglem na kartce A3. Szkoda, że nie upamiętniłam swojego portretu Juliana Tuwima (bo to on jest tematem konkursu). Ale jestem zadowolona na przykład z tego, że kupiłam sobie zestaw grzebieni w netto za 10zł, a grzebieni jest dziesięć, czyli wychodzi jeden po złotówce :O ale dziś już co niektóre wypróbowałam i ku mojemu zaskoczeniu, jak na swoją cenę i pochodzenie - są dobre! Wracając do początku wpisu: wydzwania do mnie dzisiaj jakiś idiota z numeru, którego nie znam i gdy w końcu odebrałam - wkurwiłam się tylko. Po prostu komuś się nudzi. Dziwne tylko, że nie zastrzegł numeru, ale akurat bardzo mi z tego powodu wszystko jedno.
Byłam u denstysty i w lutym prawdopodobnie ostatnio ząb zostanie wyleczony! Jakiś pozytyw :)
Ogólnie to stęskniłam się za Karolem i mam nadzieję, że nie ma nic wspólnego z tymi telefonami. Bo głupia ja zawsze się boję, że to on stoi za niektórymi tego typu wyczynami. I nie lubię jak dzwonię i trafiam na kolegów. Wtedy ani pogadać ani dupa i mi się robi smutno, i w ogóle głupio jakoś, i nie wiem, może po prostu ja jestem głupia. Nie lubię i już. AAAA! Nawet nie umiem wytłumaczyć o co mi chodzi.
Przyjazd Tomka też mi rozpierdolił psychikę. Za kilka dni pewnie dostanę okres, co tylko dokłada stresu i nerwów. Ja pierdolę, przejebany czas. I koniec semestru do tego. I se zamknęli kinomaniaka i chuj. I rozjebałam już telefon. Wypadł i pękł. Wszystko działa, tylko jest dziura w rogu i pęknięcia trochę. A z moim humorem no to kurwa tylko LEPIEJ. Przynajmniej nie muszę jutro pisać kartkówki z technologii, bo mam średnią 5.0. Przynajmniej to... Ale z fizyki do tej pory nie sprawdziła żadnej poprawy i ciekawe czy będę miała 2 na koniec. Z wuefu zrobiłam 100 brzuchów (co jest na 6) - dostałam 2; mostek na 4 - dostałam 2. Przynajmniej mam pozytywną na półrocze. Przynajmniej... Nie wiem co mnie teraz naszło, ale zebrało się tego z ostatniego czasu i może dobrze to z siebie wyrzucić? Tylko dlaczego mi nie ulżyło i nie jest choć trochę lepiej? Chciałabym o tym nie myśleć, bo sama nie wiem czemu mi źle. Chciałabym tu Karola i tyle. A o sobie to teraz nic już nie wiem. Mega dziwne uczucie. Nie myśleć, iść spać, może do jutra zapomnę albo dowiem się co mi konkretnie psuje głowę. A teraz tylko zapominam to, co nie trzeba. Suki.