Byłam na praktykach i oczywiście cała śmierdzę papierochami, ble. Mama kupiła sobie rower, wreszcie, taki wymarzony. A ja wróciłam do domu, zjadłam tą pyszną zupkę mamy i właściwie się nudzę. Miała przyjechać Kinga z płytami na filmy, ale rowerem, więc już rano napisała, że rezygnuje ze względu na pogodę. Chociaż jak wyszłam z zakładu, to zimno, ale już się rozjaśniło, bez deszczu, tylko słoneczko sobie wyszło. Przydałby się jakiś dobry serial, ale oczywiście wszystko już wyoglądałam, a dzisiaj ojciec mateusz, ale dopiero wieczorem. Jeszcze długo do tego czasu. Dupka. Przespałabym się bo jakaś zmęczona jestem.
Ojacie, a jak się okaże, że chodzi właśnie do mojego zakładu? :o