Dzisiaj już myślałam, że w końcu pojadę do szpitala. Czułam się strasznie. Nie miałam siły nawet siedzieć. I w takiej właśnie chwili autobus musiał jechać jeszcze po podstawówkę, rozwieźć ją i dopiero wróciłam do domu. Czyli byłam pewnie ok. 16 w domu, bo zrobiłam dwa razy ten sam kurs. Wkurzyłam się. Ciągle miałam wrażenie, że za moment się porzygam, kręciło mi się w głowie i byłam tak słaba, że aż oddychać było mi ciężko. Swoją drogą ciekawe czy ktoś by mnie odwiedził w szpitalu.
Jutro przychodzi Dominika i oglądamy filmy. Ciekawie, ciekawie.
Mocno się stęskniłam za Tobą, a nie mogę Cię zobaczyć. Jutro nie, pojutrze nie, błagam, przyjdź chociaż w niedzielę... Trochę głupie jest udawanie, że jest wszystko okej. Nie jest okej. Zdołowało mnie to wszystko, co wydarzyło się tego dnia. Pierwszy raz w życiu odezwałeś się do mnie w taki sposób. Trochę się zdziwiłam. Ale następnym razem już będzie Ci łatwiej kazać mi wypierdalać. Widzę, że już tracisz do mnie cierpliwość i słabniesz, odbieram Ci siłę. Obyś wytrzymał ze mną do końca albo bez końca.
Nie wiem, nic już nie wiem. Pogubiłam się w sobie.