Brzydzę się nim i jego pijanym spojrzeniem, a jeszcze bardziej uśmiechem, choćby po jednym kieliszku. Już nie potrafi nic zrobić bez wódki. Zawsze był taki zdolny. Umiał wszystko naprawić, dobrze gotował, a i z matematyki był nie najgorszy. Pewnie większość dzieciaków tak mówi o swoim ojcu, ale on był naprawdę dobry we wszystkim. Na głodzie jest nieznośny tak samo, jak na wódce. Agresywny, nieobliczalny. Ale najgorsze jest to, że niszczy psychikę. Nie podniesie ręki na nikogo z rodziny, ale (choćby) słowem daje w kość. OJCIEC.