zaczelo siem to tak....

byl styczen 2006 roku....

miesiac jak to miesiac.... zaczynalam nauke w gim... nie znalam duzo ludzi od nas ze szkoly tylko moja kl... moja mama i jej kolezanka ciagle chcialy zapoznac mnie z jej  synem Arkiem... widocznie jemu ciagle tez to mowily bo na jakies przerwie podszedl fo mojej kolezanki i spytal sie czy ona to Ania... Patrycja zaprzeczyla... na nastepnej przerwie juz wiedzialam ze to syn mojej mamy kolezanki..

na poczatku nawet o nim nie myslalam... bo po co? ale jakos wyszlo ze moja mama dala mi jego nr... napisalam do niego... pisalismy tak kilka dobrych tyg... na przerwach tez od czasu do czasu gadalismy... ktoregos tam razu spytal sie mnie o chodzenie... oczywiscie zgodzilam sie... nie zauwazylam jak zwykla przyjazn zamienila siem w milosc... i to wielka.... bylam szczesliwa... ale to trwalo krotko.... poszlo o jedno male glupie klamstwo... :/ kto zerwal? do konca tego sama nie wiem... po prostu skonczylo siem... nie chcialam go znac... chociaz bardzo mocno kochalam... na przerwach czesto patrzalam na niego... on na mnie... ale nikt nie chcial wyciagnac reki na zgode... moze gdyby tak sie stalo mozna  by bylo cos uratowac... nie wiem... i siem nie dowiem... heh jednak nic nie trwa wiecznie... kiedys z moja mama bylam u jego rodzicow na dzialce... jego nie bylo... z jednej strony cieszylam siem a z drugiej bardzo chcialam zeby byl... jego mama kazala mi napisac do niego.... po dlugich namowach napisalam... najpierw nie wiedzial kto ja jestem ale jak  napisalam ze Ania za 10 min byl juz ze mna na dzialce... nie bylismy dlugo... mielismy sobie duzo do wytlumaczenia...

rozmawialismy chwile... poszlismy nad jezioro i tam siedzielismy... bylo tak jak kiedys... potem znow zaczelismy pisac , rozmawiac, wiedzialm ze nie jestem mu obojetna... nigdy tego nie powiedzial ale wiedzialam...

jak na dzis starczy... mialam od jutra zaczac ale  juz dzis mnie ciagnelo do napisania tego...

heh pewnie i tak tego nikt nie przeczyta....ale to nic....