czwartek.

wczoraj dzień zleciał dość przyjemnie ;) nie poszłam na polski. nie chciałam. nie cierpię tych lekcji. czuję się jakbym po prostu siedziała na lekcji innej klasy - starszej o 2 lata conajmniej. jest tak ciężko.. nie mam pojęcia, dlaczego rozszerza nam ten przedmiot, skoro mam pełno innych? jakbym chciała rozszerzony polski to bym poszła na coś innego niż ekonom.. ale przecież nie można się odezwać, bo mam zamiar skończyć szkołę planowo. za rok w kwietniu. później dwie lekcje i na jazdy.. co się ze mną działo to nie mam pojęcia, aż instruktor nie mógł uwierzyć.. jakbym pierwszy raz siedziała za kółkiem, a to już końcówka jazd ;o jeszcze nigdy nie bylam tak rozkojarzona.. 

dziś rano śniadanie w maku z Domi i Eni ;) później szkoła jak najbardziej na plus ;) na matmach akurat udało się PS przeczytać, później angielski - boże, jak ja nie cierpię tego przedmiotu i tej kobiety... później dwie geofrafie, na jednej sprawdzian - wszystko elegancko ściągnięte ;d 

A ten znowu ucieka z lekcji.. nie wiem czy serio mu się w tej szkole nie chce siedzieć, czy robi mi na złość, chce mnie sprawdzić, czy koledzy... ale jedno wiem, że zależy mu i mi też ;) w końcu będzie wszystko idealnie ;) 

zaraz na zakupy z mamą ;) trzeba coś kupić cioci i wujkowi na sobotę ;)

zaczęłam czytać "Pamiętnik narkomanki".. jakbym czytała o sobie kilka lat temu... jak ja się cieszę, że z tego wyszłam.. i nigdy więcej do tego nie wrócę, na pewno nie.. tak ciężko z tego wyjść, a jednak mi się udało! na szczęście! jestem z siebie dumna! no ale fajki zostały i z nimi nie umiem skończyć.. no ale cóż ;) z dwojga złego lepsze fajki ;)