Zobaczylem kota. Ona powstrzymala mnie przed spełnieniem moich zbrodniczych planów wobec "niewinnego" stworzenia. Z zamiarem udomowienia kotka zaczęlismy go intensywnie tarmosić, czego efefektem było ćwierć kilograma białych kłębków pozostawionych na naszych ciemnych, mrocznych strojach.
Tak więc szybko usuneliśmy liniejącego chuja z naszego pola widzenia.
Gdy wrociliśmy na górę, ujrzeliśmy dwa święcace blaskiem nadziei, duże oczodoly:
-Ello he vuelvo!- krzykneła. Zacząłem drapać kota z zamiarem sprawienia mu największego bolu, lecz wbrew przewidywaniom kilkoma sprawnymi ruchami zaniosłem go na wyżyny przyjemności. Pedantycznie wyniosłem to spragnione milosci stworzenie na dwór. wyleciało z hukiem.
--Volver, volver, volver....! -błagala jeszcze,
Ale szans na stworzenie normalnego domu już nie było.