Dostaję pląsawicy. Cała się trzęsę jak jakiś ćpun na głodzie. Nie wiem, co się dzieje. Czuję, że się rozpadam. Niepokój wewnętrzny, skrywany gdzieś głęboko o sama nie wiem jakim podłożu. Chcę się go pozbyć, ale nie potrafię. Coś mnie przytłacza, uciska, nie mogę oddychać...
Boli wyjście gdzieś dalej. Przerażają mnie ludzie, że istnieją, że są gdzieś obok, że mnie otaczają, że koło mnie się przewijają. Że... że... że... sama nie wiem, ale niektórzy aż rażą swoją obecnością. Jak słońce rażą, odczuwam, że ich pojawienie się nie może wróżyć nic dobrego, że są z gatunku tych złych i nie chcę mieć z nimi styczności. Chcę, żeby zniknęli i oni przechodzą niezauważeni dalej. Nie ma ich, koniec, nic mi nie zrobili.
Jest mi gorąco, a serce drży z zawrotną szybkością, mam wrażenie, że umieram, że odejdę, już, teraz, zaraz. Ale nie umieram. Pozostaję dalej w tym samym miejscu i nie wiem, co robić. Nie chcę tu być, rzeczywistość boli, życie boli, oddychanie boli, istnienie boli...
Źle się czuję, fatalnie, idiotycznie, beznadziejnie. Moje złe zamopoczucie psychiczne chyba się przepełniło i zaczęło się już przelewać na fizyczne, tylko wtedy kiedy ono się przepełni, co mnie będzie czekać? Kiedy umrę...?
Inni użytkownicy: magda2025aikata13veryverydreamluko1995mateuszkaminiarzopplpagangodpatiizdoongmailcomlukas19956alihor57862harrypottergallery
Inni zdjęcia: Wakajki milionvoicesinmysoulCd. downwardspiral1543 akcentovaŻycie to chwila pragnezycpelniazycia:) dorcia2700Noin zniknę... najprawdopodobniejnieNarodowo. ezekh114Mokry ślizg bluebird11Kos jerklufoto:* patrusia1991gd