Obudziłem się...przerwał się ten koszmar..
Noc w noc to samo..ta sama wizja..utraty wszystkich bliskich...
Nie moge na to pozwolić...-pomyślałem
Ciemność otaczała cał pokój..może nie dane mi było to życie..nie wiem
Teraz jestem pewien tylko jednego..musze jak najszybciej stad uciec..
Nikogo nie bede narazac...Obrócilem sie i spojrzałem na plecy kobiety..
Palcem lekko przejechałem po łopatce...przepraszam kochanie...
Powoli zsunalem sie z łóżka,nie robiąc przy tym żadnego hałasu..
Pomacałem stojące obok krzesło,w poszukiwaniu moich rzeczy..
Ubrałem się...poszukałem plecaka..i spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy..
Serce łomotało mi..nie wierząc co właśnie robie..zostawiam ukochaną kobietę..
nie wierze...ale siła demonów może mnie dosiegnąc nawet tu..ich okrucieństwo nikogo by nie zostawiło przy życiu...
Wszystko już mam...stanąłem przy wyjściu,zostawiam anioła...mam nadzieje
że zrozumiesz...robie to by Cie ocalić,łza spłyneła po policzku..koniec
Droga była wąska..pośród dziczyzny mogłem sie natknąc na wszystko,nie mając oręża liczyłem tylko na siebie...
cdn.