Rozdział 5
Następnego dnia Liam i ja musieliśmy sami przygotować sobie śniadanie. W kuchni jako pierwszy pojawił się chłopak. Ku mojemu zdziwieniu chłopak przyrządził śniadanie dla nas obojga.
-Dzień dobry ,ty już nie śpisz ?-zapytał zdziwiony.
-Jest już 10 rano więc naszła pora aby wstać.
-Rozumiem. Dobra siadaj przy stole śniadanie zaraz podam.-stół wskazał mi palcem.-Mogę cię o coś zapytać?
-Jasne.-troszkę dziwnie się na niego spojrzałam.
-Czemu wczoraj nie zgodziłaś się abym ci coś pokazał ?-zapyta zaciekawiony.
-Wczoraj ci wszytko przecież wytłumaczyłam to wszytko za szybko się dzieje.-po raz drugi mu wyjaśniłam.
-Noo aleee... -odezwał się Liam.
-Moje dotychczasowe życie zmieniło się w coś takiego ,że nawet o tym nie śniłam.-przerwałam mu. Ale wszystko to przemyślałam możemy dziś iść i pokarzesz mi to miejsce. -szkoda mi się go zrobiło dlatego się zgodziłam.
-Jesteś pewna nie chcę się narzucać.-zapytał ze zdziwieniem ,chyba nie spodziewał się ,że sama to zaproponuje.
-Tak a teraz nie narzekaj bo się rozmyślę.-uśmiechnęłam się do niego.
-Strasznie się ciesze ,że zmieniłaś zdanie. Ale czemu mi nie powiedziałaś po prostu żebym zwolnił tempo?-zapytał z lekka pretensją.
-Sama nie wiem-próbowałam skończyć ten temat.-Długo jeszcze? Głodna jestem.
-Już podaję. To spotykamy się o 15 przed domem.
-Oczywiście.
* * *
O 15 jak było umówione spotkaliśmy się przed domem. Ubrałam się elegancko w spódniczkę i koszulkę włożona do środka.
-Tak masz zamiar iść ?-zapytał zdziwiony.
-Tak a coś nie pasuje?
-Pięknie wyglądasz ,ale wolałbym jakbyś założyła coś sportowego bo dużo będziemy chodzić.
-Jasne daj mi 5 minut.-szybko pobiegłam na górę.
Chyba jedynym problemem było to ,że nie wzięłam sportowych ubrań. Szybko założyłam rurki i trampki.
-Jestem!-krzyknęłam ze schodów.
-To dobrze bo już miałem po ciebie iść.
Przez cały spacer Liam opowiadał mi o swoim życiu i tym ,że też ma problemy.
-Muszę ci się do czegoś przyznać.-przerwał krótko trwałą ciszę.
-Tak ,o co chodzi?-zapytała zaciekawiona.
-Panicznie boję się łyżeczek,jak już pewnie zauważyłaś nie jem zup i nie słodzę herbaty.-powiedział to w ogromną powagą.
-Hahahah.-nieoczekiwanie parsknęłam śmiechem.
-Większość osób tak reaguje ,więc się już przyzwyczaiłem.-troszkę go chyba załamałam.
-Nie o to chodzi ,że się z ciebie śmieję .Ja mam tak samo.-wyznałam mu.
-Nie żartujesz ?
-Nie też wszyscy ze mnie się śmieją.
Wtedy nadszedł ten moment. Liam złapał mnie za rękę i tak już doszliśmy do celu.
-Jesteśmy na miejscu.
..................................................................................................................................................................
Mam nadzieje że wam się spodobał ;)