photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 15 STYCZNIA 2012 , exif
584
Dodano: 15 STYCZNIA 2012

MOJE ŻYCIE NASTOLATKI.

 

 

Sobota 14.01.2012

 

'Nieoczekiwana impreza.'

 

Moje życie nie jest normalne. Nigdy nie było. Ostatnio to jedna wielka zabawa. Gdyby rodzice wiedzieli jak się bawie to uziemili by mnie do końca życia. Dlatego nikt nie wie, że prowadzę tego fotobloga. A co do mojego życia... Nawet chciałam je uporządkować, ale na chęciach się skończyło. Chociaż chwila. Zaczęłam biegać! Chce schudnąc pare kg !

 

 

godzina 16.

-Cześć kochanie. O której przyjdziesz? Upewniałam się chyba po raz 100.

-Bedę na 20. Tak jak się umawialiśmy.

-Ok w takim razie jak coś to tel. Kocham Cie!

-Ja też.

 

Kilka h poźniej...

 

-Kochanie a Ty wiesz, że pare osób przyjedzie? Rozmawiamy leżąc przytuleni na łóżku.

-pare? tzn ile? Wiedziałam, że przyjadą jego koledzy do mnie bo miałam wolny dom, ale mimo to jakoś dziwnie czyłam sie z tą myślą.

- max 5 osób.  Odpowiedział przekonująco i stanowczo.

 

Nagle dźwięk tel stacjonarnego wyrywa nas z objęć, a ja biegnę po tel prawie nie rozbijając się o ściane . Dzwoni mama z za granicy.

 

-Co robisz dzisiaj? Zadaje mi pytanie jakby wiedziała, że coś się w domu szukuje. Co za ironia!

-Koleżanka przychodzi. Skłamałam.

-Czy Ty nie możesz zrobić sobie dnia wolnego? Cały czas imprezy, koleżanki. Nic poza tym nie widzisz. Nie wiem czy sobie przypominasz, ale masz dopiero 17 lat i mature do zdania. Chodzisz na ten angielski i nic Ci to nie daje, oceny cały czas takie same.

Jak nigdy mama nie denerwowała sie na mnie za oceny. Teraz naglę jej się coś odwidziało.

- Wiem mamo pamiętam. I wiem, że mam mature do zdania.

- Myślisz, że jak jestem daleko to możesz wszystko? Coś mi się wydaje, że niedługo Ci sie to wszystko

- Mamo...     Odpowiadam bardzo cicho i spokojnie. By nie wywołać burzy. Prawdę mówiąc, w pewnym sensie tak myślę. Mam więcej luzu. Nikt mnie tak bardzo nie sprawdza. Tato może i sie denerwuje, ale zgadza się na dużo. Bardzo dużo.

- Porozmawiamy jutro.

-ok mamo. Dobranoc.

-dobranc.

 

 

-Nie przejmuj się. Pociesza mnie mój chłopak, widząc, że rozmowa z mamą jednak mnie ruszyła.

-Jeżeli będziesz uważać, że jest za głośno to ich wywalimy z domu. Pośmialismy się, nie mineło 5 minut dzwoni kolega.

 

-Siema stary. My już jesteśmy, gdzie mamy przyjść?

-Biały dom. Wychodzimy po Was. Popatrzył na mnie takim wzrokiem jakby chciał powiedzieć, że domu mi nie spalą, chaty nie zrujnują a ja mam się fajnie bawić.

 

Zza innego budynku zaczynają ukazywać mi się już postacie. 1 osoba 2,3,4,5...

-No kochanie mowiłem. 5 osób.  Zadowolony, że wszystko idzie zgodnie z jego myślą.

 

Nagle widze kolejnych ludzi. 6 osoba, 7,8,9,10.  Zaczynają wchodzić do domu. W rękach %, idą w gęsiego.

- No co sie tak śmiejesz? Zadaje mi pytanie jeden z kolegów.

-aa nie nic tak sobie. Stoje z uśmiechem kretynki, niby nie chciałam tylu osób w domu, ale jak zabawa to zabawa.

 

No to gdzie mamy iść? Gdzie ta impreza?

- Ppprosto i na lewo.  Nie pomylcie drzwi. Zamknęłam psa, bo nie chce żeby Was zabił.

 

Stoję z chłopakiem wryta, jak w jakimś filmie amerykańskim co na imprezy przychodzą znajomi znajomych. Właśnie tak się czułam w tamtym momencie. Po chwili jak wszyscy w pokoju już są wybuchamy śmiechem. No bo co mamy zrobić? Przecież ich nie wyrzucimy. Pomyślałam, ze juz wszystko jedno z tym. Bawimy się.

Wchodzimy do pokoju. A tam impreza się kręci. Dobrze, że miałam jedzenia troche, jakieś chipsy, paluszki ciastka, picie.

 

- Zrób mi drinka Kochanie. Zwracam się do mojego chłopaka. Zrobił to o co go poprosiłam.

Wypiłam. Razem z moją koleżanką co chwile sobie czegoś dolewałyśmy. Po chwili ...

- Kochanie zrobisz mi jeszcze jednego drinka? Kolejny raz zadaje mu to pytanie.

- To już 4. Nie pij już. Mowi stanowczym, ale zarazem proszącym głosem.

Jeżeli wcześniej nie pokłocilibysmy się o pewną sytuację, w której nie chciałam, żeby zrobił pewną rzecz, a zrobił  to prawdopodobnie, posłuchałabym go. Ale nie teraz.

 

- To już będzie ostatni. Z resztą jeżeli Ty mi nie nalejesz to ktoś inny to zrobi.

Bez słowa nalewa mi wódki.

-Proszę. Powiedział oschłym głosem. Ja z zadowoleniem odpowiadam ironiczne dziękuje.

Godziny mijały, mój chłopak źle się poczuł.

- Idź do mnie do pokoju się położyć. 

-Przestań. Jest ok.

- Możemy pogadać? Biorę go za rękę i prowadzę do kochni.

-Mowiłam Ci że tak będzie, wiec mnie nie wkurzaj. Idziesz spać. Ja się wszystkim zajmę.

- Powiedz im, że koniec imprezy. Mówi mi co mam zrobić.

-Sama to załatwie.

-Przepraszam nie wiedziałem, że tak wyjdzie.

Patrzyłam na niego. Ja sie poprostu nie umiem gniewać na bliską mi osobę. Pocałowałam go w czoło i poszłam bez słowa.

 

Impreze zakończyłam, jeszcze troche podrinkowałam

Zaświeciłam światło i

- ja pierdole...Co za syf.

W sumie nie było najgorzej, ale pod wpływem wydawało mi się to tragedią.

Uznałam, że wstanę szybciej i posprzątam zanim wróci tato.

 

-Kochanie śpisz?

-Nie. Przytul się do mnie. Powiedział do mnie czule.

-Jak się czujesz?

- Średnio, uwierz, że gdybym mógł to bym cofnął czas.  Kocham Cię wiesz?

- ja Ciebie też. 

- A wiesz jak Ty na mnie działasz?

 

Zaczeliśmy się całować, przytulać. Jezu jaki on jest boski.

O 5 musiał się ogarnać i iść do domu, bo tato wraca z pracy. A jakby nas zobaczył o tej porze razem w łożku to nawet nie chce o tym myśleć

 

 

 

 

 

 

Komentarze

eryka02 Fajniee .;d
+wb.
17/01/2012 18:48:26
kataszyyna szczescia ;*
16/01/2012 19:01:43