Upieczone były już dawno, ale jakoś nie maiłąm czasu nawet usiąść i coś o nich napisać, bo przecież "magia świąt"- sprzątanie i gotowanie! Moje wylukrowane ciasteczka ozdobiły choinkę i chociaż wyszło ich około 50, to zawisło tylko 39... bo komuś upadły, ktoś zjadł, albo komuś nie chciało się nawlekać na nitkę. Było to bardzo mozolne, bo osoba która mi pomagała w pieczeniu zrobiła zbyt małe otwory i musiałam przebijać pierniki igłą. Kilka razy się przy tym oczywiście ukłółam. Miałam nadzieję, że inni moją pracę docenią ale mój brat rzucał ciastkiem po podłodze, aby sprawdzić, czy są twarde...

Ahh ŚWIĘTA <3