Coś się we mnie zmieniło, czuję to wyraźnie, jednak nie potrafię określić dlaczego. Pamiętam, gdy mówiłam sobie: "koniec ze słodyczami" i naprawdę się z nimi żegnałam. Nie kusiły mnie ciastka leżące na stole, ani batony schowane do szuflady. Odchudzanie było odchudzaniem, a nie oszukiwaniem siebie, że mały kęs nic nie zmieni. Bo ogłaszam to wszem i wobec, że u mnie na jednym kęsie się nie kończy, a pół pudełka toffifee, które ciągnie za sobą batona, nie jest niczym. Nie jest jednym kęsem, nie jest czymś z czego jestem dumna.
Obiecałam sobie, że od dzisiaj nie przekroczę dziennej porcji 1000kcal. Zjadłam 995, więc na tym to zakończę. Bo jestem silna i dam radę! Bo jestem tu, by schudnąć, a nie opychać się jak dawniej!
Bilans:
Śniadanie:
- 15 toffifee (675kcal)
- brokuły (110kcal)
- kiwi (60kcal)
- baton (150kcal)
Obiad:
- nic (0kcal)
Kolacja:
- nic (0kcal)
Ważenie planuję na środę. Dzisiaj jeszcze planuję przejechać na rowerku stacjonarnym 30km, dam znać wieczorem jak mi poszło :3
Chudego! :*
Cel: 47kg
Waga: ok.56kg
Wzrost: 167cm
Inni użytkownicy: kdapilevenmagjas02janek439nfdsoasazeazejoaoamarbixokarolinahereloljusttoseeyourpics
Inni zdjęcia: Niedzielna laba ...pozdrawiam :) halinam.. fuckit2296** szarooka9325Nic chasienkaUrlop szarooka9325:) dorcia2700Feelings pamietnikpotwora1519 akcentovaSoczki i piwko. ezekh114:) tezawszezle