Aniele...Stróżu mój...
zrzekam się Twej opieki
spójrz tam stoi bezbronny
Twój brat miał go chronić
za mało!
uproś by twarde płyty chodników
nadal się przed nim kładły
...zawsze przy nim stój...
niech wypastowany parkiet
jak co rano skrzypi zaproszenie
by poczuć dotyk małej stopy
a stare okno na świat
oszklij różnobarwnym kryształem
...wieczór,we dnie,w nocy...
oblecz sterylną pościel
w sen proroczy
a razowe pieczywo
w marcepan obróć
rozkaż szarej armii na niebie
zmianę barw
i otwórz drzwi wiośnie
biedaczka marznie za drzwiami
...strzeż duszy...
ale najpierw ciała słodkiego
i nie prowadź go do żywota
nie dziś i nie jutro
nigdy
Amen