Choć nie powiem bym nie dostał wśród latających kul, rozpraszający ból to przez rozerwany bark. Pokazał mi hart ducha jak wyjść z masakry. Zastrzyk adrenaliny w akcji jak Gandhi. Ty bądź poważny, świat potrafi naciąć. Ale co by się nie działo to chłopaki nie płaczą. Byłem pewny siebie i jestem taki nadal. Potrzebuję lekarza, koszula cała we krwi,
że można by wykręcić i krwią zalać butelki. Nie podpalam się wierz mi, muszę zatrzymać krwotok. Byle by dojść do auta, każda chwila jak złoto. Nikt nie jest święty jak go święci widzieli. Niejeden święty by mnie tutaj pierwszy odstrzelił
Centymetry od ziemi - uniesiony jak anioł. Mimo to powtarzam sobie, że świadomi przetrwają.
Ja i Ty, nasze myśli jak i czarne sny. Ponad wszystkim, panie daj mi żyć. Jeśli jesteś w stanie - zrób to dziś.
Krew ścieka po rękach i krzepnie na ubraniu. Jestem słaby jakbym ważył tylko dziesięć kilogramów. Przemieszczam się pomału, lecz czy wytrwam by żyć. Jeden krok, moment przerwy i znów kolejny krok. Gdy uświadamiam sobie, że tu cały stoję we krwi. To przez ambicje wybrałem taki los tu. Nie po to by istnieć dla wrażeń i kurortów. Został metr, to dwa kroki do drzwi starego auta. Jeden cel muszę zdobyć choć mam niemoc w kolanach. To zamach był, znaczy pułapka. Kręci mi się w głowie, mózg opada na kołnierz. O grzechach daj zapomnieć, to przez to zło w miastach. To wszystko śpij spokojnie, na każdego jest czas brat
Ja i Ty, nasze myśli jak i czarne sny. Ponad wszystkim, panie daj mi żyć. Jeśli jesteś w stanie - zrób to dziś.
Tylko obserwowani przez użytkownika zrobson
mogą komentować na tym fotoblogu.