Jestem wolna.
To nawet dobrze, potrzebuje teraz odrobiny samotności.
Albo nie.
Potrzebuje teraz kogoś kto będzie przy mnie, kto mnie wesprze, nie kogoś kto będzie tylko wymagał.
Okej.
Zachowałam się jak szmata, w sumie norma.
Nie powinnam tego robić i nie jestem z tego dumna.
Ale kara jaką za to dostałam jest za wysoka.
Teoretycznie pozbywając się problemu, zrobiłam z tego jeszcze większy syf.
Podobno jeżeli teraz wszystko będzie nagorzej to potem zacznie być już tylko najlepieej.
Tylko kiedy?
Potrzebuje soboty.
Zero smutku, zero złości, wyjebane po całości.
Nie ufam nikomu.