Odchodzą Ci, których najbardziej kochamy.
Śniło mi się że mam konia, i że chodzi z Kariną na pastwisku. Była to klacz, maści kasztanowatej, i na łebku miała takie białe, jak ma Cedron Asi (nie pamiętam jak się to nazywa). I śniło mi się, że kłuciłam się z mamą, o to, która z nas wymyśli i da jej imię. Ja mówiłam że ja to zrobię, mama że ona (dziwne, nie?). Obudziłam się. IIIiiii dotarło do mnie, że to był tylko sen. . . I zrobiło mi się tak smutno :(
A potem do mnie dotarło (dopiero popołudniu) że mój sen był nieaktualny w ogóle, bo pastwisko było zielone i chyba słońce świeciło- musiało być ciepło. A przecież jest zima.
Potem, po południu poszliśmy z mamą do babci, przez ten śnieg w śliskich butach. Taki fajny nastrój w lesie, ale bałam się jak wracałyśmy i było już ciemno. Sypało w oczy, ale pięknie wygląda ten nasz zakątek, a teraz jeszcze mocniej sypie, jupiii ;D
Ale mi się kuligu chce. Ja chcę na kuuuuliiiiiiiig xDDMasakra ostatnio był kulig całe lata temu, że już tego nie pamiętam, mała byłam. A po kuligu chcę ogniiiiiskooo. Oczywiście za końmi kulig, za kariną. Tak dużo sypie, może coś tam się zorganizuje??;D
Ach jak sobie pomyślę jak będę się wściekać w pon. rano... Ech.
NoToKończe.
Pzdr;**