dzisiaj tak naprawdę pierwszy dzień pełnoletniości za mną. spędzony w Londynie.
położyłam się spać o 23, musiałam wstać o 3, żeby zdążyć na samolot. teraz od 20 do 1 pracuję i o 4 znowu pobudka. jutro chyba umrę.
mocna kawa podtrzymująca mnie przy życiu i jedziemy.