Niektórzy tracą czas. Są takie chwile, że sama przesypuję go jak piasek w dłoniach. Wylewam go litrami do ścieków- pomyje godzin. Później myślę jak odzyskać to, co straciłam. Staram się oszukać czas (wskazówka stuka ironicznie). Wydłużać przyjemne chwile. Kradnę minuty. Wycinam je i wklejam. Tarcza zegara w pozornym nieporuszeniu robi dziwny wyraz twarzy. Mam całkiem spory woreczek. Chowam w nim sekundy, żeby nie uciekały. Oszukuję czas. Wstrzymuję i przyśpieszam. Cofać też potrafię. Nie umiem jedynie podróżować w przyszłość. To tylko dlatego, że chwila obecna jest mi tak droga i nie chcę jej upuścić. Nie muszę stawać dzisiaj twarzą w twarz z jutrem, bo nie czeka mnie nic straszego. Nic strasznego, kiedy jestem wklejona w jego ramiona.
Kieszonkowcem jestem. Mam pełnie kieszenie skradzionych godzidzin.
Tak lubię kraść czas, żeby parę sekund dłużej trzymać go za rękę.
Oszukaj czas. Ukradnij go.