O 1 w nocy wyrwał mnie ze snu telefon. Akurta byłam w takiej fazie, że mało nie umarłam na zawał, kiedy zacząć dzwonić. Monia. Spałam i w ogóle, więc chciałam olać i spać dalej. Ale pomyślałam, że coś się stało i pewnie ryczy, no to odebrałam. Rozstała się z Wojtkiem. Trochę się zdziwiłam. Mimo wszystko dawałam im więcej. Myślałam, że potrwa to kilka miesięcy, no chociaż ze dwa. No bo wiadomo, faza zakochania i te sprawy, mniej się widzi, toleruje się więcej. Bo nie pasowali do siebie ewidentnie. Mniejsza z tym. Gorzej, że znowu rozważa odezwanie się do Kuby... Z powrotu do Kuby też nic nie będzie, ale i tak to rozważa. Ja rozumiem, że samej być jest ciężko i niefajnie. Ale bez przesady... Takie pakowanie się w związki nie mające sensu to tylko dokładanie sobie cierpienia. Chwilę jest fajnie, a potem znowu rozczarowanie, płacz itd. I będzie się tak miotać od jednego do drugiego...
Strasznie mi się dzisiaj dłużył czas w pracy. O 16 myślałam, że umrę. Miałam dość wszystkiego. Monia wyczuła. Lusia niestety też już nauczyła się rozpoznawać kiedy mam zły humor. Chodziła za mną do samego zamknięcia. Doceniam to, ale jak już mam zły nastrój, to niewiele jest mi go w stanie poprawić.
Inni zdjęcia: Z Madzia nacka89cwa... maxima24... maxima24Z Madzia nacka89cwa... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24