Wybrałam wczoraj rowery. Nawet całkiem fajnie było. Chociaż kondycji to ja nie mam w ogóle.
Tak mi się dzisiaj dobrze spało... dopóki nie obudził mnie telefon. Mój kochany Piotruś wymyślił sobie, że skoro ma przerwę w zajęciach to do mnie przyjedzie. Nie bardzo mogłam mu wybić ten pomysł z głowy, bo zadzwonił że jest już pod drzwiami. On chyba jeszcze nie wie jak bardzo nie lubię niespodzianek. Ale że byłam zaspana to nawet nie miałam siły na niego krzyczeć. Udało mu się.
Zaraz muszę się zbierać na koncert Mesajah, Cała Góra Barwinków, Koniec Świata i Bethel. Najbardziej podoba mi się Koniec Świata, bo ich jeszcze na żywo nie widziałam. Lilly Hates Roses dzisiaj też gra, ale raczej sobie odpuszczę. Jak już pojadę na Pergolę, to zostanę na koncertach tam. Chyba że Justynie będzie się chciało zmieniać lokalizację. Bo chyba się widzimy.