Nie wiem czy kawa o tej porze to dobry pomysł. Może chociaż trochę pozwoli mi się skupić na nauce. Muszę to jutro zaliczyć, a ledwo utrzymuję otwarte oczy.
Jeśli dzisiaj w nocy znowu jakaś kretynka będzie szła po ulicy i darła mordę, to przysięgam, że sama wyjdę i jej wpierdolę. Nie potrafię sobie wyobrazić jakim trzeba być pojebańcem, żeby iść w środku nocy, koło 3 albo 4, w totalnej ciszy i drzeć się na całe gardło. Mam nadzieję, że dostanie zapalenia płuc i zdechnie. Ledwo zasnęłam i te jej wrzaski totalnie wyrwały mnie ze snu. Potem nie mogłam zasnąć prawie do rana. Na początku myślałam, że może ktoś woła pomocy, no bo kto normalny tak by wrzeszczał bez powodu? Może jakaś naćpana była albo coś, bo po alkoholu się takich rzeczy nie robi. Rozumiem żeby iść nawalonym i głośno się śmiać i rozmawiać ze znajomymi, albo nawet krzyczeć na kogoś, ale żeby krzyczeć tak po prostu? Dobre 15 minut ją słyszałam, zanim w końcu odeszła na tyle żeby jej głos do mnie nie docierał.
Sąsiad zaczyna napierdalać wiertarką. Cudownie. Zapowiada się długa noc.