Pora wziąć się za siebie. Jutro cały dzień nauka. A potem trzy koszmarnie ciężkie dni. Od rana do nocy na uczelni. Przetrwam. Przywyknę. Aż w końcu przyjdzie weekend i to chyba będzie czas poświęcony na opracowanie danych do projektu. Nie chcę tego zostawiać na ostatni tydzień, bo wtedy jadę do domu na weekend i nie wiem czy będę mieć tyle czasu żeby to zrobić. Pociesza mnie tylko to, że w tym tygodniu ostatnie laborki z biochemii. Będzie trochę luźniej. A za trzy tygodnie ostatnie laborki z ekologii. I zrobi mi się spora luka w środku dnia.