W końcu miałam czas, żeby odpisać koledze. Prawie po miesiącu od dostania wiadomości... I tak się rozpisałam, że zajęło mi to godzinę :D no ale musiałam streścić cały miesiąc i sobie ponarzekać, więc trochę tego wyszło.
Jutro muszę wcześnie wstać, bo przyjeżdżają faceci z kafelkiami i muszę je odebrać. Potem idę na pasaż, bo muszę sobie kupić jakieś spodnie. Te w których zazwyczaj chodzę już się przecierają i to na tyle, że niedługo będę musiała chodzić w takich, które nie za bardzo lubię. Więc jutro zakupy... nienawidzę zakupów, tego łażenia po sklepach, szukania i przymierzania... No ale trzeba przecierpieć. Później przyjeżdża mama i będziemy przymierzać meble w kuchni jak je ustawić. Znowu czeka mnie ciężki dzień. Ale chociaż trochę odpocznę od nauki. Dopiero w niedzielę się za nią wezmę.