bratek

Jaka ja jestem mądra :D Założyłam dzisiaj pierwszy raz balerinki. Pomyślałam sobie "kiedyś trzeba zacząć być bardziej dziewczęcą/kobiecą, nie mogę przecież całe życie chodzić w trampkach, zacznijmy od balerinek, potem będą jakieś szpileczki czy coś". Dałam radę dojechać w nich na uczelnię i tak mnie obtarły, że ledwo doszłam z przystanku do budynku. Całą drogę powrotną szłam jak sierota, bo ani na jedną ani na drugą nogę nie mogłam stanąć normalnie, bo tak mnie bolało. Jakoś dotarłam do domu ze zdartą skórą z obu nóg nad piętami. Najlepsze jest jednak to, że jutro poprawiam maturę i muszę założyć czółenka :D umrę jak nic :D

Kartkówki z chemii nie było. Grupa chciała przełożyć na środę no i przełożyliśmy. Tylko, że mi to wcale nie pasuje. No ale co tam. 

Dzisiaj mam jeszcze wykład i angielski. Na wykład nie idę, bo uznałam, że jak w środę będę zajęta chemią, to nie wyrobię się z rysunkami na czwartek i muszę zrobić chociaż jeden dziś. Zresztą zaraz muszę się za niego zabrać. 

Ogólnie to mam bardzo dobry humor :) Po części dlatego, że kupiłam bazę pod cienie do powiek i mam już jedną rzecz z głowy. Zobaczymy tylko jak mój Kortowiadowy makijaż wyjdzie :D 

Roznosi mnie szczęście, bo niedługo zobaczę moje Kochanie :) i co z tego, że ten tydzień mam strasznie zajęty i zalatany, to nic nie szkodzi, bo już zostało tylko 7 dni :)