* * *
w niedzielę chodziłęm po mieście i szukałem pijaczków by zrobić im zdjęcia.
obrałem sobie cel fotografi jaką chcę zrobić.
nie wyszło. czemu? chyba wszyscy poszli do kościoła.
przeszedłem całe miasto i wylądowałem na ławce w parku.
zauważyłem starszego, samotnego pana, który z tródem i smutkiem w oczach, ze smutkiem w każdym kroku przemierzał samotnie koleją alejkę w parku. usiadłem na jednej z ławek, którą miał minąć.
odpaliłem bez pośpiechu papierosa, wyciągnąłem aparat. szybko coś poprzestawiałem w opcjach.
starszy człowiek już był przy mojej ławce. szybkie kadrowanie i pstryk, pstryk, pstryk...
zapomniany ojciec, samotny dziadek. tak. bo na takiego wygladał - na opuszczonego.
usiadł ławkę dalej. złapał kilka oddechów i ruszył dalej. ja dokończyłem papierosa i szybko wyszedłem z parku. nagle znalazłem się na rynku. przechodziłęm obok jednej z bram. w głebi czarnego tunelu widać było swiatło i jakiś długi napis. przeszedłem obojętnie. po kilku krokach zatrzymałem się, wyjąłem aparat i wszedłę mdo bramy. stara kamienica, w której droga przez tunel zapomnienia dłuży się i dłuży.
przeczytałem napis. ktoś na szybko białą farbą go zrobił by ostrzec.
ostrzec ludzi i mienie.
polska eutanazja ogólna. tak to nazwałem. eutanazja ludzi i mienia.