Mój kotek. A właściewie to nie tylko mój. Kotek mój, Kasi, Madzi, Jsk. o. No dobra- to nie jest nasz kot. On tylko do Nas przychodzi, bo jesteśmy bardzie sympatyczne od jego właścicielki. =P
Jak dla mnie to może być mój- nie pogniewam się zrażywszy, że już go nazwałam.
Jak ktoś mi takiego da, to sie też nie pogniewam.
Wczoraj- hyź totalny. Jednak najbardziej frapującą mnie sprawą odkrytą wczoraj jest fakt, że Bartek poprzebierał swoje krowy za meble i trzyma je teraz w piwnicy, żeby bronić je pzred Czupakabrą... hmmm...
- Dobra ludzie. koniec kawałów o Waszoku i krowach...!
- No co ty... HA HA HA!!!
Ps Nie zapominajmy o 64 rocznicy Powstania Warszawskiego