Pamięta mnie ktoś? Jeśli tak, to czy tęskni?
Równo 2 godziny temu skończyły się nasze wspólne wakacje. (Licząc od momentu rozpoczęcia pisania tej notki.)
Byliśmy razem jakoś od 26 Czerwca (?).
I właśnie te 2 godziny temu wyjechała.
Nie będę udawał, że nie jest mi smutno (ba, do jutra będę się zbierał), ale nie będę was tym zamęczał.
Zacznijmy więc od początku:
Rok szkolny skończył się normalnie. 25 czerwca.
Dostałem świadectwo ze średnią 3,81 i poszedłem z kumplami popatrzeć na jakąś tam bójkę (która się nie odbyła, lol).
Idąc na miejsce spotkania dwóch dżentelmenów (na dzisiejsze czasy tych dwóch dżentelmenów to jakaś duża liczba chłopa pokroju JP, ale nieważne.) dowiedziałem się, iż zostałem wkręcony i zostanę częścią jednego z dżentelmenów.
Do dziś nie wiem o co chodziło, więc po prostu postałem, pośmiałem się ludziom w twarz i poszedłem na piwo.
Pojechałem do niej, 28 czerwca miała urodziny więc dzień czy dwa wcześniej byłem ze swymi doradcami-strategami aka kumplami po prezent w mieście.
Minęły jej urodziny, minął jakiś tydzień i parę dni, więc pojechaliśmy sobie na ECCHICON 5 dnia 9 lipca.
Trwał on 3 dni i było świetnie jak na każdym konwencie.
Spaliśmy na korytarzu, byli z nami Remas Metal i Kalin, który znika i pojawia się. (Czy wam też ci dwaj skojarzyli się z Kalwi&Remi?)
Wydałem dużo pieniędzy na nic i jestem z tego zadowolony.
Kupiłem sobie też portfel za (prawie) ostatnie 4 złote.
[TUTAJ MIAŁ BYĆ DUŻY FRAGMENT W KTÓRYM OPISUJĘ CO SIĘ DZIAŁO NA KONWENCIE, ALE ZAŁÓŻMY ŻE NIE WIEM JAK TO OPISAĆ/NIE CHCE MI SIĘ.]
Konwent się skończył, (POZDRAWIAM NANĘ I SATO I PURIN I KOTORI I SZARAKA I JEGO DZIEWCZYNĘ, FAJNI Z WAS LUDZIE :D) pojechaliśmy z Remasem (Kalin pojechał do domu) do Giżycka (w miedzyczasie były 'drobne' komplikacje).
A potem na biwak trwający 8 dni.
Przez pierwsze 2 czy 3 byliśmy tylko w trójkę.
Później dojechali Litwin i Legendarny Damian.
Następnie dojechała Agata, psiapsióła Madzi.
Było fajnie. Przez całe osiem dni na sobie kąpielówki (NON STOP).
Budzenie się z rana jak ślimak, cały mokry i obślizgły.
Pierwsza czynność z rana to wskoczenie do jeziora pełnego glonów i innych śmieci, by zmyć z siebie ten pot.
Biwak był cool.
Potem kolejne dni w Giżycku tylko z nią, aż do przyjazdu do Torunia.
Przebywaliśmy tu tylko z moim tatą (musieliśmy robic obiady), bo reszta familii była wyjechana w rodzinne strony (w które my po jakimś tygodniu też pojechaliśmy).
W rodzinnych stronach obijanie się przez parę dni i powrót do Torunia.
Przez cały wspólny pobyt tutaj zdążyliśmy zajść:
-do kina na Kruegera,
-na sushi,
-do galerii,
-pochodzić po mieście parę razy,
-w Lizard King'u (taki bar) na koncercie, na spektaklu świateł w fontannie (śmiesznie brzmi), na zamkniętym moście bo jakaś idiotka na samą górę się w drapała i chyba skoczyć chciała, ale skończyło się na zapaleniu papierosa na szczycie mostu (pozwoliliśmy sobię wracać do domu środkiem mostu, w końcu taka możliwość może się już nie powtórzyć!)
[Ostatnie 3 w jednym myślniku, bo jednego dnia.]
-do parku jurajskiego na duże jaszczurki.
+dziś na dworzec
Zaniedługo wyjeżdżam jeszcze na dwa tygodnie w góry, wracam 31.
Ciao~
Do Ciebie:
Gdy już odjechałaś, jeszcze bardziej zrozumiałem jak bardzo Cię potrzebuję.
Z tobą przeżyłem najlepsze wakacje w swoim życiu i mam nadzieję, że tobie było równie bosko.
Kocham Cię. <3