Wspomnienie bagatelowych nocek. Lubiłam te nocne zmiany, pałac na wyłączność i wizyty Rudego gościa.
Noce mijały mi szybko, lecz bardzo przyjemnie. Lubiłam to wspólne przesiadywanie przy kominku i rozmowy o wszystkim i o niczym. Lubiłam to wspólne wylegiwanie się pod kocem, apartamentowe pieszczoty i seks na stole bilardowym.
Fajnie było, bardzo miło wspominam ten okres nocnych spotkań z panem A. Jego odwiedziny mogły skończyć się dla mnie utratą pracy, wiele ryzykowałam. Ryzykowałam, bo wciąż mi na Nim cholernie zależało, a On potrafił poświęcić mi czas i spędzał go ze mną. Miałam Go na wyłączność i byłam cholernie szczęśliwa, że jest obok mnie.
Czułam wtedy, że coś dla Niego znacze, po prostu czułam się ważna. Na tyle ważna, że potrafił spędzać ze mną całą noc, mimo że rano czekała go kilkukilometrowy spacer na autobus. Nie przeszkadzało mu to i potrafił poświęcić mi czas, chociaż po nocy ze mną czekał Go kilkugodzinny dzień w pracy.
Nie miał też problemu ze znalezieniem transportu. Kiedy się ze mną umawiał, to zawsze przyjeżdżał. Nie szukał wymówek, po prostu był i z tego się zajebiście cieszyłam! Bo zachowywał się tak, jakby mu zależało a ja złudnie myślałam, że tak właśnie jest. Miałam nawet nadzieję, że może da się to wszystko naprawić...
A teraz? Teraz ma wyjebane. Milczy, bo woli towarzystwo innej. Nie ma już dla mnie czasu, albo raczej nie chce go mieć. Wciąż znajduje wymówki i kłamiąc mi w twarz szuka tłumaczeń. Traktuje mnie jak gówno, które nic już dla niego nie znaczy. Swoim zachowaniem pokazał, że nigdy się dla niego nie liczyłam...
Tej relacji nie da się już odbudować. Nie ma sensu jej naprawiać, bo żeby to się udało, zarówno jedna jak i druga strona musi się postarać. Musi też chcieć to naprawić. On nie chce i wyraźnie dał mi to do zrozumienia.
Wyleczę się kiedyś z Niego. Już od dłuższego czasu pracuje nad tym. Im więcej czasu mija, tym staję się coraz bardziej obojętna na Niego. Nas już nie będzie, pozostaną tylko wspomnienia