Jak mi tego brakuje... Tych kopnięć, tego czekania na kolejne zdjęcie z usg, godzenia się z każdym nowym rozstępem i kilogramem... Słuchania serduszka, które biło we mnie.. Ja zasypiałam, a ona tętniła życiem. Ja miałam mnóstwo zajęć, a ona wpychała swoje malutkie nóżki pod moje lewe żebra i beztrosko śniła swój kolejny sen...
Patrzę na te swoje ciało zniszczone po tym wszystkim i... Kocham je. Odstające żebra przypominają mi o tym, jak spokojnie we mnie spałaś. Każdy rozstęp przypomina, jak bawiłaś się w kopniaki ze swoim tatą, gdy ten opuszkami próbował znaleźć Twoje malenkie stópki. Każdy dodatkowy kilogram przypomina mi o tym, jak budziłaś mnie o czwartej nad ranem i tak strasznie chciało mi się malin, że łzy mi napływały do oczu i nie mogłam się doczekać, aż wreszcie ktoś się pojawi na targowisku ze świeżą dostawą..
I może właśnie o to chodzi w miłości?