Urok brudnego obiektywu.
Czas gna, jak mu się podoba. Ale to dobrze.
Nawet nie zabieram się za dogłębne analizowanie i podsumowywanie tego roku. Dla mnie był niemal kompletną porażką. Dobrze, że się kończy. Następnego już nie zamienię w katastrofę zakrywaną za tempym uśmiechem. Chociaż początek nowego roku też maluje mi się niezbyt pięknie, ale mam nadzięję, że dzięki temu będzie lepiej. Bynajmniej mam już całkowicie dosyć egzystowania na skraju wyczerpania fizycznego i psychicznego.
Cóż, ponarzekałam, a teraz pełna optymizmu życzę Szczęśliwego Nowego Roku!