Hmm. byłam dziś na basenie. obliczyłam ze spaliłam 600kalorii. pływałam 2h bez przerwy. (jak zacznę pływac to jest jak uzleżnienie. nie moge przestać)
Dzień zawalony. Obiad z rodziną i zjedzone 6 czy 5 pierogów i torcik. Torcik wyżygałam ale piergoi w żołątku zostały.
Po powrocie z pracy zjadłam niestety bagietkę z parówką i sosem czornkowym. Ugh.. miałam dzis pobieranie krwii wiec śniadania nie jadłam. czyli obliczając to wszystko zjadłam dziś :
5 pierogów to 200x5 = 1000kalorii
bagietka którą zjdłam = 250kalorii
parówka = 120 kalorii
sos= 200kalorii
razem : 1570 kalorii
dziennie cżłowiek spala 1000 + basen czyli 600. = 1600 - uff dzięki bogu, nie przytyję. (chyba)
Zafarbowałam się na czarno :D
Zerwałam z Aśką kontakt. I myśle ze dobrze na tym wyjde, ona od początku źle na mnie wpływała.
Konrad przyjeżdza w czwartek. Niby się cieszę ale z drugiej strony to jesli psychiatra zamknie mnie w szpitalu to sie z nim nie spotkam. postanowiłam ze jak zamknei mnie w spzitalu to uciekne z niego gdzies daleko. Nie mam zamiaru tam siedzieć.
Na nic nie mam ochoty, nie chce mi sie nigdzie wychodzić, wstać z łóżka, a co tym bardziej wrocić do szkoły po 2 miesięcznej przerwie.. Ciągle mi sie wydaje że ktoś się na mnei gapi... albo chodzi.. taka mania prześladowcza xd
pozdrawiam dziewczyny was ;)
Miłego odchudzania