coraz częściej zastanawiam się czy moim przeznaczeniem jest być sam, czy jestem po prostu zjebany, a może gdzieś pośrodku jest inny czynnik? chuj wie
przepracowałem miesiąc, dostałem marną płacę, ale było fajnie, widziałem dżem po raz drugi, gadałem z gościem z kabaretu moralnego niepokoju o mj, podałem łape perkusiście (chyba) z plateau, kręciłem przody, robiłem światło. czasami pomimo wkurzającej dyspozycyjności, ciężkich paczek, hałasu i zmęczenia byłem usatysfakcjonowany - uwielbiam tę pracę
wczoraj było mi smutno, bardzo smutno, deszcz padał, ale już przeszło