Anioł z sąsiedztwa cz.1
Mam nadzieję że wam się podoba :)
Powoli zaczynałam się martwić ze mnie już nie przyjmą. Dochodziła 19, a o tej godzine zwykle zmykali przychodnię. Dzień w dzień czekałam w tej nie kończońcej się kolejce po numerek, zapytacie pewnie po co tu stoję. To dość skomplikowane, miesiąc temu zobaczylam cos bardzo dziwnego i o mało nie potrącił mnie tir. Teraz pewnie zastanawiacie dlaczego jestem cała i zdrowa. Otuż jakimś dziwnym trafem uratował mnie pewien chłopak. Był jak anioł. Właśnie dlatego teraz tu stoję. Gdy zapytali kto mnie uratował powiedziałmam, ze anioł i tak w kołko kiedy cały czas zadawali mi to pyatnie. Po pewnym czasie myśleli ze zwariowałam, albo jestem dalej w szoku, więc postanowili oddać mnie do psychiatryka. Długo tam nie siedziałam, bo po 3 dniach uznala, ze wszystko ze mna dobrze. Gdy wróciłam do domu znów zadawali mi pytania, a ja oczywiście znów powtarzałam swoją mantrę, że to był anioł. Teraz stoję w kolejce do sama nie wiem czego. Tak po prostu stoję i czekam aż za chwile zaleje mnie fala pytań. Teraz już znacie moją historię nie jest ona zbyt ciekawa ale moze interesującai mam nadzieję ze jeszcze się nie skończyła.
-Julia!
Co? Jak? Co się dzieje?
-Julia dziecko wstawaj.
-Mama? Po co mnie budzisz? Przecież zostały jest jeszcze 2 godziny do szkoły.
-Wiem wiem, ale musisz to zobaczyć.
-Ok już schodzę, tylko pozwól mi sie ubrać.
Czego ona ode mnie chce, nigdy nie budziła mnie tak wcześnie? Ubranie zajęło mi chyb a z 15 minut, nigdy tak długo się nie ubierałam, no ale w sumie nigdy też tak wcześnie nie wstawałam.
Zchodząc na dół wstąpiłam jeszcze do Jay. To moja siostra jest młodsza o 3 lata ale i tak jest cudowna, szczeże mówiąc tylko ona mi wirzy.
Nie wierzę własnym oczom! To on, mój anioł stoi i rozmawia z moimi rodzicami!
-eeee... o co chodzi? - odzywam sie jak gdyb nigdy nic.
-Nareszcie! już myślałam że nie zejdziesz.- Jak zwykle odpowiedziała z pogardą mama.
- To nie moja wina po co budziłas mnie tak wczeście?
-Wczeście?? Julio , jest 14!
-Co jak to??
-Potem ci wszystko opowiem, na razie poznaj naszych owych sąsiadów.-Na te słowa z salonu wszyło dwoje ludzi kobieta i męszczyzna.- To są państwo Sues a to ich syn Dawid.
-Dz- dzień dobry.- Odpowiedziałam lekko skrępowana.
W tej samej chwili on podszedł do mnie i wyciągną rękę w moim kierunku. Podałam mu swoją, błagając w duchu zebym sie tylko nie rumieniła.
-Hej jestem Dawid.- Cholera! Jaki on ma chopnotyzujący głos.
-Ju- Julia miło mi.- odpowiedziałam z lekkim uśmiechem i tysiacami motyli w brzuchu.
Ku mojemu zdziwieniu zbliżył swoją głowe do mojego ucha i wyszeptał:
-Ładnie ci z rumieńcem.
Aż zaparło mi dech w piersiach, powoli docierały do nie jego słowa.