Moja kochana kruszyna. Byłyśmy dzisiaj na spacerze bez wózka. W zasadzie, to bez Julii w wózku, bo po raz pierwszy wzięłyśmy na spacer jej gwiazdkowy nabytek w postaci wózka i misiowego pasażera ;) Cudna jest ta moja córa! Tyle już potrafi! Tag "Pierwsz raz", który skrupulatnie uzupełniałam na moim pingerowym blogu po prostu umarł, bo nie wiem w końcu co i kiedy zaczęła robić! To samo z zębami. Nie wiem, od kiedy ma ich dwanaście.. Będę musiała coś wpisać w jej dzienniku dziecka, który jej dam na osiemnastkę ;) Przynosi przedmioty, o które się ją prosi, potrafi pokazać części ciała, zaczyna powoli mówić. Na razie powtarza końcówki i w ten sposób "mleko", "czółko", "serduszko", i "kółko" mieści jej się w jednym słowie: "kuko" ;) Chociaż jak tak teraz myślę, to ostatnio wyodrębniła sobie z grupy tych wyrazów słowo "mleko", na które woła "keko" ;) Pokazuje wszystkie dzielnicowe koty i psy, które napotykamy na spacerowych drogach, naśladuje dźwięki, jakie wydają. Jak usłyszy jakiś rytmiczny kawałek, to tańczy dziarsko. Słodki widok, mam ją nawet nagraną, tylko za cholerę mi się nie chce czekać 2 godziny na dodanie się wideo na youtube.. Od kilku dni wieczorem, po którymś z moich poleceń, żeby szła na podusie spać, ona przykłada głowę do poduszki i zasypia, poprzednio przykrywając się kocem albo kołdrą :) Słodki widok! Wczoraj mnie zaskoczyła. Jechałam z nią z samego rana do PUP, mówię jej, "chodź Julia, idziemy pa pa", ona odwróciła się, zaczęła grzebać w zabawkach, wzięła świetnego renifera, którego dostała od mojej znajomej i dała mi znak, że jest już gotowa do wymarszu :) Byłam w szoku, nigdy tak nie robiła. Słodka dziewucha moja. W PUP siedziała mi na kolanach, nie marudziła, a pani z urzędu od razu się zaczęła uśmiechać do niej, dała jej nawet karteczki małe i ołówek, żeby ją zająć na czas naszej rozmowy. Julka podbija serca znajomych i całkiem obcych ludzi. Niesamowite. Najpiękniejsze dla mnie w etapie, na jakim teraz jest Julia, jest to, że ja rozumiem ją najlepiej. To jest bezcenne. Mam nadzieję, że będę mieć z nią taki kumplowski, jak to powiedziała moja mama porównując mnie do innej młodej mamy, kontakt. Ucieszyło mnie to. Oczywiście, że miewa złe dni, kiedy denerwuje ją wszystko, a ona denerwuje mnie. Wtedy wystarczy jej wieczorny przemarsz do cycka, kiedy ona doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że dawno powinna spać, więc idzie do mnie po łóżku z wyciągniętymi rączkami i.. zamkniętymi oczami. Wygląda to tak śmiesznie, że po prostu parskam śmiechem i daję jej to, co chce ;) Gniew mija, a ona po trzech minutach ssania wraca na czworaka na swoje miejsce w łóżku i zasypia. Kocham ją bardziej niż wczoraj i mniej niż jutro :)