Czyż to nie banalne, logiczne, proste?
Jeśli ktoś Cię zdradził.. co robisz? Biegasz za nim i błagasz.. nie wiem, o co w sumie.. Czasu się nie cofnie. Powiem to pierwszy i ostatni raz. Zdradziłam raz, było to 5 lat temu. I ani razu nie zrobiłam NIC z zajętym akurat facetem. Nie wiem, po co to pisze, bo to jak grochem o ścianę. Mam w sobie tyle instynktu samozachowawczego, że potrafię postawić się w miejscu zdradzonej i.. nie chcę się tam znaleźć. Ktoś, kto zdradza zostaje natychmiast skreślony z mojej listy znajomych. Żeby tak jeszcze dało się wymazać te lepsze momenty, bo najlepszymi ich nazwać nie mogę. Najbardziej żenująca rzecz? Że nie wiesz, o czym ja tu sobie piszę, myślisz, że jestem wredna. Jestem wredna. W obronie własnej jestem wredna. W obronie własnego dziecka i własnej rodziny jestem wredna. Bycie wrednym nie jest złe, czasem warto tupnąć nóżką i walczyć o swoje.
Jak Ty zrobiłaś. I wygrałaś. Tylko czy wygraną można nazwać to, że grało się z kimś, kto nie podjął walki? Jarasz się tym, że może coś z tego będzie. Ktoś mi dzisiaj powiedział, że faceci potrzebują mieć furtki. Ci, którzy nie są gotowi na Życie. Na odpowiedzialność, na ograniczoną liczbę imprez i na nocny płacz dziecka. Muszą mieć do kogo wrócić. To chore. Od razu pomyślałam, że nigdy nikogo nie znajdę z moim charakterkiem. I wiecie co? Chuj z tym. Może to i dobrze, że on nigdy nie dowie się, co stracił. Kogo nie poznał.
Oddam serce w dobre ręce? Nope. Now U do need to fight for it. Not my fault. It's just life.