Bawię się w artystę wiedząc gówno o sztuce i nic o świecie. Ludzie to jednak zabawne istoty, zawsze im się wydaje, że są kimś więcej niż są tak naprawdę. Myślą, iż cokolwiek znaczą. Nic nie znaczycie. Ja też nic nie znaczę. Ale jednak mimo wszystko czuję się lepsza od znacznej większości, bo mam mózg i go używam. Na wszelki wypadek nie mam marzeń. Pesymizm. Lubię swój pesymizm. Kiedy wierzysz, że nic się nie uda jesteś przygotowany na każde niepowodzenie. I mile zaskoczony, gdy coś jednak pójdzie dobrze. Kolejny raz pytam się w myślach - "Po co ty to kurwa piszesz?'. Nie wiem. Nie mam pojęcia. Chyba nawet nie chcę wiedzieć.
Niemożliwym wydaje mi się czasem, iż przedmioty martwe, przeważnie nic nie warte i mało znaczące potrafią za sobą pociągnąć falę myśli, wspomnień i planów. Kim chciałeś być jako dziecko? Pamiętasz, chociaż możesz się zarzekać, że nic Ci nie przychodzi do głowy. Teraz już jest zupełnie inaczej, czyż nie? Gdzieś odeszły te marzenia snute przez młode umysły. Czy tak jest lepiej? Czy tak jest kurwa lepiej?