Parna noc. Zwykły blok. Skandynawskie sny w pościeli z IKEI.
Całe miasto śpi. Oddycha równo i powoli. Plucami osiedli.
Przewidywalny wschód.
Poranek wiadomka. Pobudka.
Ogar. Autobus. Do szkoły.
Po szkole.
W sumie dzisiaj było dość dziwnie. Cały czas chodziło we mnie dziwne wrażenie że nie do końca jestem w szkole.
Wszystko było takie dziwne. Ten poniedziałek zdecydowanie nie należał do zwyczajnych.
hm. Fortuna nie spóźniła się jak zawsze na lekcje.
Wydra była wyjątkowo smutna.
Łada nie narzekała na moje ciągłe gadanie o zdradach.
Kicu jak zwykle tajemnicza ale widać było zagubienie ukryte w uśmiechu.
Reszta klasy zwyczajnie - lajtowo ale coś było nie tak.
Chmury zwiastowały deszcz co w końcu musiało nastąpić - pada.
Wracając z palarni uświadomiłem sobię że prowadzę dość (nie)typową egzystencję.
Z jednej strony. Wstaje rano. Chodzę do szkoły. Uczę się. Przerwy. Znajomi. Wracam. Odpoczywam. Jak każdy?
A z drugiej stronny nieustannie doszukuje się czegoś między tymi wszystkimi rzeczami które tak nieświadomie codziennie robię.
Nie rozumiem tego - przynajmniej na razie.
Z czasem wszystko przyjdzie łatwiej.
HEYHEYHEYHEYHEYHEYHEY
Poniedziałek a ja cały czas czuje się jakby był piątek!