Hej
Miałam naprawdę straszny/ dobry sen i nie mogę zdusic go w sobię
Byłam w ciemnym lesie. Szłam drogą i natrafiłam na coś twardego. To były ciała
Była tam moja mama mój tata babcia dziadek nawet kula
Za mną pojawiła się postac ale zobaczyłam ją dopiero kiedy dotknęła mojej ręki
- Czas na ciebie - powiedziała
- Ale ja nie chcę- odparłam i łzy popłynęły mi po policzkach
- Masz wybór sama skoczysz lub ja cię popchnę
- Sama skoczę - i przedemną pojawiła się studnia
Zamkęłam oczy a w nastęnym momęcie czułam że spadam
Wylądowałam na czyms miękkim a naprzeciwko mnie stał mój śp dziadek czesiu
- Choc Karolinka- powiedział i uśmiechął się jak za życia
poczułam sie naprawde szczęśliwa i ruszyłam w jego kierunku
Kiedy się obudziłam żałowałam że to nie było naprawdę. Włączyłam telewizor i akurat leciały wspomnienia Jana Pawła II i cytat pod nim
,, Śpieszmy się kochac ludzi, tak szybki odchodzą"
To fragment który zapadł mi w pamięc ...reszty nie pamiętam....
Mam teraz dużó rzeczy do przemyślenia
A dla was wesołej majówki ;)