I teraz boje się tylko tego, że przez CIEBIE zranię kogoś innego..
bo staram się nie myśleć, zapomnieć.. zająć czymś.. kimś innym, być może kimś kto jest wart tego bardziej niż Ty byłeś, jesteś.
ale z drugiej strony juz teraz wiem, że dopóki nie zamkne tego rozdziału kompletnie to ucierpi na tym ktoś inny, a wiem też, że ten rozdział będzie mi bardzo trudno zamknąć i bardzo długo mi zajmie, żeby w pełni to zrobić, z kolei wiem, że Ty nie zamkasz go całkowicie, przynajmniej nie tak jak chcialabym to zrobic ja w tym momencie.. i kiedyś znowu wrócisz, w najmniej odpowiedniej chwili, a ja? a ja się boję, że wszytsko wróci, Ty wrócisz, ja wrócę, do momentu w którym skonczyliśmy, i będę cała w skowrokach i przyjmę Cię z otwartymi ramionami, i choć wiem jakim okropnym błędem byłoby zrobienie tego, zważywszy na to, że mogłabym wpuścić do swojego zycia kogoś innego, żeby było też może łatwiej zapomnieć o Tobie .. bo przecież lekarstwem na starą miłość jest nowa jak mi to ktoś powiedzial ostatnio, co jest bardzo przykre traktować drugą osobę jako zastępstwo czy pewien rodzaj 'rehabilitacji"... ale boję się tego że wtedy wrócisz Ty, Ty na którym tak bardzo mi zależalo.. zależy, nadal pomimo wszystko, wciąż mam jakieś głupie nadzieje.. które kiedyś mogą się w jakimś tam małym chociaż stopniu ziścić.. i że będę na tyle naiwna w swojej głupocie, że skrzywdzę dla Ciebie tą inną osobę, która absolutnie i w najmniejszym stopniu nie będzie na to zaslugiwała. TEGO WŁAŚNIE SIĘ BOJĘ. Bo znam siebie, znam swoje uczucia, wiem do czego jestem zdolna kiedy na kimś mi zależy, bo nie przestaje zależeć bardzo długo i nawet jesli wiele rzeczy robisz źle, to wiem, że jeśli zrobiłbyś choć jedną dobrą.. to zapomne o wszytskim złym i będę cieszyc sę tym co dobre i wybaczę Ci wszytsko to jak mnie potraktowałeś i te wszystkie łzy, które wylałam przez Ciebie. bo mi cholera zależy, i niecierpię siebie za to, że aż tak.